niedziela, 2 lutego 2014

W różnorodności jedność

To, co mnie się ukazało, były to trzy Osoby odrębne, z których każda ma własną postać i własną mowę swoją. Potem jeszcze, na lepsze stwierdzenie tej odrębności Osób, stanęło mi na myśl, jako jedna tylko Osoba Syna przyjęła ciało ludzkie. Osoby te miłują się wzajemnie, wzajemnie się jedna drugiej udzielają i wzajemnie znają siebie. Lecz jeśli każda ma własną odrębność swoją, jakim więc sposobem możemy mówić i wierzyć, że wszystkie trzy jednąż są istnością, co przecie jest prawdą wzniosłą i wielką, za którą gotowa jestem tysiąc razy umrzeć? Takim sposobem, że we wszystkich trzech Osobach jedna jest wola, jedna wszechmoc i jedna władza najwyższa. Tak, iż żadna z nich nic nie może uczynić bez drugiej i jeden jest Stwórca wszystkich istot na świecie.
(Św. Teresa od Jezusa, Sprawozdania duchowe, 33, 3)

Teresa, rozważając prawdę wiary o Trójcy Świętej-Jeden Bóg w Trzech Osobach wskazuje na ich wzajemne, pełne miłości oddanie, przy jednoczesnym nie zatracaniu własnej odrębności (tożsamości). Ta idealna wspólnota jedności, przy zachowaniu odrębności Osób, czy może być dla nas wzorem? Przecież potrafimy się przyjaźnić, sprawiać komuś przyjemność, czynić dobro. Nawet potrafimy przyzwyczaić się do słabości naszych przyjaciół. Jednak, czy to wystarczy, by stwierdzić, że jest między nami jedność? Jak rozumieć jedność, przy zachowaniu własnej odrębności, jak i odrębności przyjaciela? Może nie sposób jest podawać logicznych rozwiązań, ponieważ tę sferę jedności, przy zachowaniu odrębności, postrzegam jako proces, w którym obie strony próbują wychodzić ze swoich schematów myślowych, a nawet stylu życia. Nie jest to proste, ale potrzebne, by obie strony otworzyły się na coś, co nie jest tylko moje, ani nie jest tylko jego (czy jej), ani nie jest nawet częścią składową, w stylu:po trochę mojego, po trochę twojego. Bo to przecież rodzi kolejny schemat, kolejny trybik, którego się uczymy, czy wypracowujemy. Jedność w różnorodności rozumiem jako otwarcie się na drugiego człowieka, wobec którego, pozwalam sobie i jemu, poddawać w zwątpienie, to, co w nas jest ugruntowane, pewne, doskonale zdefiniowane. Dlatego, że każdy z nas patrzy na rzeczywistość fragmentarycznie, jedynie w obrębie własnego doświadczenia, postrzegania. A drugi człowiek daje mi okazję spojrzenia na rzeczywistość jeszcze inaczej niż ja ją postrzegam.

Sabinka, 26 lat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz