poniedziałek, 31 marca 2014

Człowiek tajemnicą

Przedstawiła mi się dusza nasza jako twierdza cała z jednego diamentu albo na wskroś przejrzystego kryształu, podzielona na wiele rozmaitych komnat, podobnie jak i w niebie mieszkań jest wiele. Bo w istocie, siostry, jeśli dobrze rzecz zważymy, dusza sprawiedliwego nie jest niczym innym jak prawdziwym rajem, w którym, jak Pan mówi, z radością przebywa. Jakież bowiem, powiedzcie same, musi być to mieszkanie, w którym Król tak potężny, tak mądry, tak przeczysty, tak dobra wszelkiego pełny, rozkosz dla siebie znajduje? Daremnie szukam i nic nie znajduję, do czego by można było porównać przedziwną piękność i ogromną pojemność duszy ludzkiej. I w rzeczy samej, jak umysł nasz, jakkolwiek by był bystry, nie zdoła pojąć Boga, tak również ledwo może pojąć wielkość duszy, którą Bóg, jak nam to własnym słowem swoim oznajmia, (s.225) stworzył na swój obraz i podobną sobie.
(Św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna I, 1, 1)

Teresa przedstawia duszę porównując ją do przejrzystego kryształu, który posiada rozmaite komnaty. Dusza zaś jest darem Boga, Bóg ofiarowuje ją w chwili poczęcia się dziecka. Teresa przedstawiając duszę do kryształu o rozmaitych komnatach, chce wykazać nie do opisania ewenement jakim jest dusza. Jednak dusza nie występuje samodzielnie w człowieku, lecz jest powiązana z ciałem ludzkim. To powiązanie jest ścisłe, tak że zawsze jak coś czynimy, to czynimy to jako osoba cielesno-duchowa. Spostrzec to można najtrafniej, jak czyny ludzkie mogą deprawować człowieka lub wspomagać jego rozwój.

Sabina, 26 lat

poniedziałek, 24 marca 2014

Wielkie dobro rodzi się w wielkich trudnościach


Jaką siłę ma w sobie ten dar! Jeśli jest ze stanowczą wolą uczyniony, tak jest skuteczny, iż jakby jakim urokiem pociąga do nas Wszechmogącego, aby się połączył z naszą niskością i nas w siebie przemienił i sprawił zjednoczenie między Stwórcą a stworzeniem. Zobaczcież, córki, czy nie hojnie będziecie zapłacone? O, jakże dobrego macie Mistrza, który, wiedząc jak się trafia do serca Ojca Jego, uczy nas drogi do Niego, ukazując nam, czym i jak możemy Jemu usłużyć i zjednać sobie upodobanie Jego.
(Droga doskonałości 32,11, Św. Teresa od Jezusa)

Teresa wskazuje na dar, który jest czyniony ze stanowczością. Czyli ten dar wcale nie musi wypływać z samej tylko chęci obdarzenia kogoś czymś, bo do tego nie potrzebujemy wielkiej dozy stanowczości. Po prostu, chcemy się z kimś podzielić, to tak robimy. Stanowczość pojawia się wtedy, gdy chcemy uczynić jakieś dobro, a rodzą się przy tym przeróżne przeciwności (trudności). Wtedy mamy okazję do hartowania się. Pokonujemy trudności, bo  chcemy uczynić dobro i wtedy nasza stanowczość wzrasta, wraz z poziomem trudności.

Sabinka, 26 lat

sobota, 22 marca 2014

Łaska przemienia pośrodku słabości

Gdy Pan w taki sposób stawiał mi przed oczy niecnotliwe moje życie, ja wśród łez zaczęłam się domyślać, że Boska Jego dobroć nową jakąś łaskę mi gotuje. Najczęściej bowiem tak bywa, że gdy mam otrzymać szczególną jakąś łaskę, Pan z udzieleniem jej jakby czeka chwili, aż wpierw w skrusze i zawstydzeniu wyniszczę się przed Jego obliczem. Zapewne dlatego tak czyni, bym tym jaśniej widziała, jak niegodna jestem takiej łaski.
(Księga życia 38, 17, Św. Teresa od Jezusa)
Myślę, że każdy z nas mógłby podpisać się przynajmniej pod pierwszą częścią zdania z Księgi życia 38,17 św. Teresy. Doświadczając swoich słabości, prawie każdego dnia, a na pewno tygodnia, popełniam te same grzechy powszednie, które niekiedy skutkują jeszcze gorszym obrażeniem Pana Boga. Jak to powiedział mój przyjaciel Maciek: gdybyśmy rzeczywiście wiedzieli czym jest grzech, znali dogłębnie jego istotę, nie wkraczalibyśmy (tak łatwo - mój przypis) w tą przestrzeń niszczenia naszej relacji z Najwyższym. Czytając wyżej przytoczony przeze mnie tekst św. Teresy, mam nieodparte wrażenie, że naszej Świętej była dana łaska zrozumienia, a przynajmniej doświadczenia tego jaki ból zadaje naszemu Panu kiedy się od Niego odwraca. Zdaje się o tym świadczyć jej samoświadomość niecnotliwego życia oraz płacz skruchy i zawstydzenia.  Pan Bóg widząc jej niemoc i szczery żal, okazuje swoją ogromną dobroć obdarzając potrzebnymi łaskami. Wierzę, że każdy z nas też może otrzymać tyle łaski ile potrzebuje, a nawet więcej, jeśli tak jak św. Teresa przyzna się do swoich słabości, zrozumie w kim powinniśmy szukać naszej mocy i z pokorą przyjmie to, czego nie jest tak naprawdę godzien.
Wyznanie św. Teresy, w połączeniu z czwartkowym czytaniem z Księgi Jeremiasza (Jr 17, 5-10), zwłaszcza Jr17,10: "Ja, Pan, badam serce i doświadczam sumienie, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków" pokazuje mi, jak Pan Bóg patrzy na człowieka przed Nim uniżonego. Nasuwa mi się myśl: "skoro nie zawsze stać mnie na poprawę, a On wciąż okazuje mi taką łaskę miłosierdzia, o ile więcej od Niego otrzymam jeśli moje postępowanie będzie lepsze..." A tu św. Teresa wskazuje mi, że nastawienie na dobry owoc powinno być w gruncie rzeczy poprzedzone pokorą - może więc jest tak, że jeśli Pan Bóg nie daje nam wszystkich potrzebnych łask, chce nas uchronić przed pychą. Bo wpierw potrzebne jest doświadczenie tego, że tak naprawdę nie jesteśmy ich godni...  Doświadczając swoich upadków, chciałabym jak św. Teresa wśród łez domyślać się, że Jego Dobroć jakąś nową łaskę mi gotuje... Ps 51,19b.!

Agnieszka, 26 lat

czwartek, 13 marca 2014

Na miarę świętych.

Potrzeba tu także wielkiej ufności, bo nie byłoby nam pożyteczne obniżać i ścieśniać naszych pragnień, ale raczej mamy polegać na Bogu i wierzyć, że czyniąc, co jest w naszej mocy, choć nie zaraz, ale powoli, możemy przy Jego łasce dojść do takiej doskonałości, jaką osiągnęło wielu świętych. Bo i oni, gdyby się nie zdobyli na święte pragnienia i stopniowo nie zamieniali ich w czyn, nie wznieśliby się do tak wysokiego stanu. […]
Często zastanawiałam się nad tym powiedzeniem św. Pawła, że „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”, bo z siebie samej, jasno to zrozumiałam, nic nie mogę. Wielki z tych słów odniosłam pożytek, jak również i z tego, co mówi św. Augustyn: „Daj, Panie, co rozkazujesz, a rozkaż co chcesz”. Często także zastanawiam się nad tym, jak święty Piotr nic na tym nie stracił, że rzucił się w morze, choć go potem strach ogarnął.
(Księga życia 13, 2–3, Św. Teresa od Jezusa)

Każdy z nas ma pragnienia, których nie może zrealizować w życiu doczesnym tak jak by sobie tego w głębi duszy życzył. Wszelkie pragnienia przez nas odczuwane ukierunkowują nas na to, do czego powołuje nas Pan Bóg, co ostatecznie przewidział dla nas w niebie. Podążając za naszymi pragnieniami w odpowiedni sposób, jesteśmy w stanie w doczesnym życiu małymi krokami osiągać największe szczęście na miarę możliwości jakie to życie daje. Dzieje się tak tylko wówczas, gdy Pana Boga stawiamy sobie na pierwszym miejscu, gdy relację z Nim czynimy fundamentem naszego życia. Wybierając to, co rozeznajemy jako Jego wolę, w przeciwieństwie do działania wynikającego wyłącznie z naszych zachcianek, wymaga od nas często wręcz ponadludzkiego wysiłku. Jednak On zapewnia, że Jego łaski nigdy nikomu nie zabraknie (Ap 22,17) - a więc, na ile potrafimy, czerpmy tą wodę życia!
Tak jak święta Teresa doświadczam tego, że sama z siebie tak naprawdę nic nie mogę i mam nadzieję, że u Was jest podobnie. Nie odcinajmy się od tego Źródła! Jeśli jesteśmy z Nim w kontakcie, jeśli słuchamy tego co Pan rozkazuje, nawet gdy oznacza to podjęcie trudu przekraczającego nas samych – On obdarzy potrzebnymi łaskami, „odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie” (Iz 58,11b). Stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, dążący do doskonałości, na naszej drodze do Pana Boga tak jak święci możemy stawać się także źródłem Niego dla innych ludzi

Agnieszka, 26 lat

niedziela, 9 marca 2014

Bóg jest w różnorodności


O wiele doskonalej od innych kocha taka dusza, którą Bóg raczy oświecić i podnieść do jasnego poznania, co to jest świat, jaka nędza jego i że jest inny świat i jaka jest różnica między jednym a drugim, iż tamten jest wieczny, a ten znikomy jak sen; i co to jest miłość Stworzyciela, a co miłość stworzenia i co się zyskuje na pierwszej, a co się traci na drugiej; i co to jest Stworzyciel, a co stworzenie i wiele innych rzeczy, których Pan światłością prawdy swojej naucza, kogo zechce.
(Św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości 6,3)

Teresa, porównując świat wieczny i nasz świat stworzony, mówi, iż nasz świat jest znikomy jak sen. A jednak żyjemy przecież na tym świecie, doznając w nim różnorodności: gniewu, złości, radości, miłości, ciepła, życzliwości. Istny miszmasz, w czym nie trzeba szukać chaosu, lecz różnorodności. Tej wielokształtności nie trzeba się bać, bo przecież, skoro ona występuje, to i przez nią Bóg chce nam coś zakomunikować. Dalej Teresa wskazuje, że Bóg daje poznać nędzę świata na którym żyjemy. Może
właśnie przez ową wielokształtność mamy możliwość poznać dobro i zło, gniew i radość, a że w wielokształtności nie ma ostro wyznaczonych granic dobra i zła, to jest to czas osobistego szukania owych granic. Zaś w poszukiwaniach mamy wzorować się na Chrystusie, który zna naszą ludzką kondycję, a zarazem jest Bogiem, który nas kocha.
Sabina, 26 lat