sobota, 9 sierpnia 2014

W przypływie nagłej potrzeby rozmowy z Szefem zasiadłem dawno niepraktykowanym zwyczajem na ławeczce przed rodzinnym kościołem, na świeżym powietrzu (gdyż świątynia była już dawno zamknięta). Pogrążając się w kontemplacji dobrze znanego oczom krajobrazu, szukałem ciszy i ukojenia rozchwianego serca, posyłając myśli ku Górze. Chciałem podzielić się moimi troskami i wątpliwościami, aby oczyścić z nich serce i na powrót przywrócić twarzy uśmiech...

Przeczesując wzrokiem okoliczny teren, odnalazłem niespodziewanie wyrastający samotnie ni stąd ni zowąd przy murze - wysoki i dostojny słonecznik. Uwielbiam słoneczniki! Zaskoczony niemało podszedłem na skraj przyległego cmentarza, aby kwiatu tego dotknąć, szukając niejako potwierdzenia tej niezwykłej jego obecności. Był tak wysoki, że ledwo udało mi się go dosięgnąć. Jednak łapiąc w ręce żółtą jego tarczę miałem już przywdziany na swe oblicze uśmiech od ucha do ucha szeroki. To było dobre, Szefie! Wziąłeś mnie z zaskoczenia... Dzięki Ci za to! Ogromnie doceniam te zwykłe, pospolite cuda. Wszak mogę je obserwować na każdym kroku...

Tomek, DA Karmel Wrocław



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz