środa, 12 listopada 2014

Postanie listopadowe, czyli nasza wieczność zaczyna się już dziś!



Śmierć dla mnie jest tylko przejściem do lepszego życia. (…) Godzina uderza, życie ucieka, śmierć się zbliża, wieczność czeka. (…) Wieczność nasza jest w dniu dzisiejszym, nie zaś w jutrzejszym.



Św. Rafał Kalinowski





Poznałem w życiu co najmniej kilka osób, które na samą myśl o listopadowych dniach, podczas których wspominamy tych, którzy przekroczyli już próg śmierci, dostawały nerwowych drgawek i alergicznej wysypki na skórze. Przedzierać się przez uliczną dżunglę na drugi koniec Polski, by przez długie kwadranse tkwić nieruchomo, wpatrując się w zimny kamień nagrobnej płyty, wysłuchując przy tym „wydmuszkowatych” pogawędek o pogodzie. Wszystko to, by wreszcie przemarzniętym do szpiku kości powracać do domu w poczuciu dobrze spełnionej misji. Po prostu takie bezsensowne, przygrobne postanie listopadowe - usłyszałem kiedyś z czyichś ust. I rzeczywiście, ów zaprezentowany powyżej, a niestety dość częsty sposób „przeżywania” czy raczej „przestania” tego czasu jest kompletnie pozbawiony jakiejkolwiek namiastki sensu. A przecież te ważne listopadowe dni niosą w sobie tyle piękna i sensu właśnie, jeśli tylko zechce się spróbować dotknąć ich prawdziwej głębi. I uświadomić sobie, że w myśl zachęty św. Teresy z Lisieux – warto spojrzeć na życie we właściwym świetle, czyli jako na chwilę zawieszoną pomiędzy dwiema wiecznościami.
 
Te listopadowe dni to wyjątkowy czas również dla naszej, szeroko pojętej karmelitańskiej rodziny. Już niedługo świętować będziemy wspomnienie wszystkich świętych zakonu karmelitańskiego, oraz modlić się za wszystkich jego zmarłych. Ponadto to właśnie w listopadzie, przed ponad stu laty, w odstępie niemal równo roku, kończyli swą pielgrzymkę miłości do Domu Ojca bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej oraz św. Rafał Kalinowski.

Bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej zachęcała, by zawsze będąc gotowym na śmierć, żyć w słodkim oczekiwaniu na przyjście Umiłowanego Oblubieńca, gdyż wszyscy nieustannie stoimy na progu wieczności. „Idę do Światła, do Miłości, do Życia” – brzmiały jej ostatnie słowa, wyszeptane na dwa dni przed śmiercią. Św. Rafał natomiast często podkreślał, że nasza wieczność zaczyna się już tu i teraz, bo każdy z naszych czynów nosi na sobie znamię wieczności i dlatego tak ważne jest, by każdy z nich stemplować niezacieralną pieczęcią miłości. Śmiało można powiedzieć, że nasza jaśniejąca nadzieją wiara, nasza karmelitańska duchowość uczy nas dobrze żyć i dobrze umierać. Uczy nas również mądrze stać nad grobami tych, którzy odeszli. I zawsze pamiętać o tym, że nasza wieczność rozstrzyga się już teraz, w dniu dzisiejszym, bo wszyscy nieustannie stoimy na progu wieczności. Korzystajmy z danego nam czasu i spieszmy się kochać Boga i ludzi – tak szybko odchodzimy.

Radek, postulant OCD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz