sobota, 16 sierpnia 2014

To, co najpiękniejsze - Komentarz na XX Niedzielę Zwykłą, o.Piotr Jackowski OCD

Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi! On jednak odparł: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom.    (Mt 15, 23-24)


Jak Jezus tak mógł? Jak mógł? Przecież to nie pasuje do Niego! Nie pasuje... A jednak! Wiedząc co się kryje w człowieku, w sobie właściwy sposób dobrze rozpoznaje jak wydobyć z kobiety kananejskiej to, co w niej najpiękniejsze i najbardziej wartościowe: miłość, wiarę i nadzieję.

Zachowanie kobiety i jej upór w dążeniu do celu, może wywoływa
ć zdumienie. Pragnąc dobra dla swojego dziecka, nie wstydzi się zaryzykować własnej opinii, znosząc cierpliwie niechęć i obelgi. To miłość do córki prowadzi ją do wiary w Jezusa, w którym składa całą swoją nadzieję. A wszystko to, jest jakby okryte głęboką pokorą, która pozwala stanąć jej przed Jezusem taką, jaka jest. Bo pokora, to głęboka świadomość prawdy o samym sobie i o tym, że jej źródłem jest Bóg będący Prawdą najwyższą. (TW VI, 10, 7).

niedziela, 10 sierpnia 2014

Jahve bliski skandalicznie - wywiad ze świętym Józefem.


Maryja - Twoja oblubienica. Miłość od pierwszego wejrzenia?
Chyba nie od pierwszego wejrzenia. Maryja, hm... Wiedziałem, że z Nią mogę budować prawdziwe szczęście. Bardzo szybko staliśmy sie sobie bliscy. To chyba za sprawą Jahve. To znaczy - bardzo pragnąłem żyć według Prawa. To wyniosłem z domu. W tradycji mojej rodziny przywiązywano ogromną uwagę do obietnicy, jaką Bóg dał Naszemu Narodowi. Wybranie było naszą drogą. Wiedziałem, że mogę być szczęśliwy jedynie z kobietą, która będzie pragnęła tego samego – wierności wobec wybrania. Nie znałem bardziej pobożnej i mądrej niewiasty. Na początku pociągała mnie Jej prawość tzn. prawowierność. Wiele też dobrego słyszałem o jej rodzinie. Dopiero z czasem coraz bardziej zaczęła mnie intrygować jej dyskretna uroda i osobisty wdzięk, który trudno opisać. Miałem wrażenie, że nosiła w sobie tajemnicę. Stawała się dla mnie coraz bardziej intrygująca. Zawsze pełna szacunku i delikatności. Dopiero po zaręczynach odkryłem Jej szaloną miłość do życia i Tego, który daje życie – Stworzyciela.

Rzeczywiście byłeś gotów ją oddalić? Zrobiłbyś to gdyby nie sen? Skąd wiedziałeś, że przesłanie pochodzi od Boga, a nie z Twojej podświadomości?
Tak, na początku byłem kompletnie skołowany. Co miałem robić? Jedynie w tym widziałem słuszną drogę. Jednak w całym tym zamieszaniu Maryja miała w sobie taki pokój, że mój osąd szybko wydał mi się absurdem. Miałem wrażenie, że nie dorastam do tego co się wydarzyło. To raczej była chęć mojej ucieczki niż pragnienie, aby Ją oddalić. Dużo rozmawialiśmy i modliliśmy się. To mnie zaczęło powoli otwierać na światło, z którym dopiero później przyszedł do mnie Anioł.

Zanim pojawiła się w Twoim życiu Maryja i mały Jezus na pewno miałeś swoje marzenia, plany? Czy żałowałeś kiedykolwiek, że nie udało Ci się ich spełnić?
Wszystkie moje plany i marzenie spełniły się. Nawet wydarzyło się coś więcej. Nigdy nie ośmieliłbym się oczekiwać, że mój syn (o czym byli przeświadczeni wszyscy wokół) stanie się rabbim - nauczycielem. Był bardzo zdolny. Szybko zdałem sobie sprawę, że nie będzie żył z ciesielki, choć fach ten opanował dosyć dobrze.

Czas rozproszył wątpliwości, czy towarzyszyły Ci zawsze?
Były momenty zagubienia, ale nie nazwałbym ich wątpliwościami. Serdeczna i oddana miłość Maryi była najprostszą odpowiedzią i zapewnieniem Boga, jakie mógłbym kiedykolwiek otrzymać.

Myślałeś kiedykolwiek o sobie jako o pierwszym Chrześcijaninie?
A kto to jest chrześcijanin? Nigdy nie słyszałem o kimś takim.

No wiesz… Osoba uznająca Jezusa za swojego Zbawiciela. Ty, Maryja, Elżbieta – byliście pierwsi.
Czyli fan club mojego - jak mniemano, Syna?
Wiem tylko tyle, że wraz z pojawieniem sie Jezusa zaczęło się coś nowego? Mesjasz pozwolił mi zrozumieć historie mojego Narodu, zrozumiałem na czym polega wybranie no i to niebywałe doświadczenie: Pisma, Tora, Prorocy wszystko w jednej Osobie. Jahve stał się tak skandalicznie bliski. Przemówił do mnie spojrzeniem, głosem, uśmiechem, radością, zamyśleniem, zmęczeniem, prostotą i tajemnicą Syna Człowieczego. Bardziej sugestywnie już się nie dało! Jahve jest nieprzewidywalny. Kiedyś podzieliłem się z Maryją spostrzeżeniem, że obecność Jezusa w przedziwny sposób dała mi głębsze poznanie siebie. Jakbym się przeglądał w Jego spojrzeniu. On mnie rozumiał lepiej niż ja sam siebie. W Jego obecności doświadczyłem siebie tak, jak nigdy. Rozpoznałem się w Nim, rozpoznałem się też w dziejach mojego Narodu. Maryja powiedziała mi wtedy, że też tak ma i że czuje się podobnie, że odkąd pojawił się Jezus, Izrael stał się nam tak bardzo bliski i drogi – jakbyśmy Jego dzieje przeżywali w sobie. Niebywałe! Ale wracając do pytania - nie określiłbym siebie wtedy jako chrześcijanina. Byłem po porostu wierzącym. Poza tym dobrze, iż umarłem przed Jego publiczną działalnością, bo to co mówił byłoby dla mnie bulwersujące. Dziś natomiast Jego słowa są światłem dla mych stóp. Zatem, zdecydowanie jestem członkiem tego fan clubu. Dodam honorowym, bo przecież świętym.

Do kogo w Twoim domu należało ostatnie słowo?
W Izraelu głęboko wierzymy w charyzmat ojca. To jest dar Jahve, gdy mężczyzna staje się odpowiedzialny za swoją rodzinę. To znaczy jest głową rodziny. Nawet jeżeli to jest Święta Rodzina. To daje wszystkim bezpieczeństwo i oparcie. Ojciec – mężczyzna ma ostatnie słowo, dlatego, że ci których kocha i których Bóg mu powierzył bardzo tego potrzebują.

Czy Jezus traktował Cie jak ojca – radził się, zwierzał, pytał o zdanie?
Oj tak. Byłem dla Niego autorytetem, pomimo tego, że tajemnica Jego Osoby przerastała mnie. Jednak nasze życie rodzinne było bardzo normalne.

Jezus jako dziecko – był rozrabiaką i urwisem, czy od początku posiadał cechy zbawiciela?
Był tak ciekawy świata, że gdy tylko nauczył się chodzić zaraz podejmował niezliczone ekspedycje i wymykał się naszym oczom. Często nam się gubił. Wystarczyła chwila nieuwagi i już gdzieś znikał. Niejednokrotnie zdarzyło się, że zanim zauważyliśmy Jego zniknięcie, przyprowadzali go nasi sąsiedzi lub znajomi. Szybko jednak z tego wyrósł. Ostatni raz to było – pamiętam, gdy pielgrzymowaliśmy do Jerozolimy. Jezus miał wtedy dwanaście lat. Od tamtego czasu już nie gubił się nam, ale zauważyłem, że umiłował chwile samotności. Dużo się modlił. Wtedy też po raz kolejny uświadomiłem sobie, że nie jestem Jego ojcem, choć emocjonalnie była między nami bardzo silna więź.

Lubił pomagać Ci w warsztacie? Był zdolnym uczniem?
Bardzo lubił rozmawiać ze mną przy pracy i zawsze się przykładał.

Jak obecnie wygląda Wasza relacja?
Jezus jest mi bardzo bliski. Mam wobec Niego wiele czułości. Jest dla mnie jak Syn. Syn, który stał się Mistrzem. Mam wobec niego czułość i troskę, a z drugiej strony głęboki respekt. To Syn Jahve.

Nie męczą Cie te wszystkie zanoszone do ciebie prośby?
Nie męczą, ale czasami śmieszą. Wyobraź sobie, że swego czasu pewien karmelita bosy poprosił mnie, abym wystrugał z niego wariata – wariata Bożego.
Tak poważnie - Jahwe w charyzmacie ojcostwa obdarował mnie ogromna troską. Bardzo interesuje się tym, co przeżywają i czego doświadczają współcześni ludzie – szczególnie mężczyźni i ojcowie. Bardzo im dopinguję i cieszę się tymi, którzy podejmują swoją rolę odważnie, mężnie i mądrze. Drażni mnie natomiast sposób, w jaki jestem przedstawiany na niektórych wizerunkach. Gdybym tak wyglądał młoda Miriam nigdy by mnie nie pokochała – jako mężczyznę.

Czego powinni nauczyć się współcześni mężczyźni?
Dziś niezwykle ważna rzecz to reality testing – kontakt z rzeczywistością. To powinno kształtować mężczyznę: wyzwania, trudności, wymagania. Największa porażka to mężczyzna matoł. Nie ma nic gorszego niż głupi facet. Zatem mniej gadać – więcej działać. Kropka!

A Król Dawid? Był Twoim przodkiem – jak do tego podchodziło się w Twojej rodzinie? Była to raczej legenda rodzinna czy istotny fakt?
Co to za pytanie? Czy ty nie szukasz zaczepki? Izrael wierzył wspominając i wspominał wierząc. Historia naszego rodu to korzeń z którego wyrastam. To dla nas święte rzeczy: prorocy, patriarchowie, królowie, sędziowie. To nurt rzeki, do której wszedł Jahwe. On razem z nami przemierza te drogę. Uważaj na słowa. Jestem hebrajczykiem!

To gdzie w tym roku na Wakacje? Egipt?
Jak to gdzie? Wybieram się do karmelitów bosych, do Czernej – na spotkanie z młodymi: 21 – 24 sierpnia. Czerna koło Krzeszowic. Sprawdziłem się jako Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny. Sprawdziłem się jako opiekun Jezusa. Sprawdziłem się jako fachowiec – rzemieślnik. Sprawdziłem się jako Głowa Świętej Rodziny. Czas, aby sprawdzić się jako patron Spotkania Młodych ze Świętymi Karmelu. Myślę, że miło będzie powspominać nasze gody weselne i różne perypetie, które przeszliśmy z Maryją i Jezusem w trakcie ziemskiego życia. Zabiorę też mojego osiołka. Poza tym bardzo lubię duchowych synów św. Teresy od Jezusa. Robię to też ze względu na mój sentyment do niej. Ta to dopiero miała dawkę testosteronu we krwi. To ona założyła mój fan club w Kościele. Bardzo inteligentna kobieta. Nie dziwmy się - miała korzenie żydowskie.

O. Paweł Porwit OCD i Katarzyna Maciejczyk

sobota, 9 sierpnia 2014

W przypływie nagłej potrzeby rozmowy z Szefem zasiadłem dawno niepraktykowanym zwyczajem na ławeczce przed rodzinnym kościołem, na świeżym powietrzu (gdyż świątynia była już dawno zamknięta). Pogrążając się w kontemplacji dobrze znanego oczom krajobrazu, szukałem ciszy i ukojenia rozchwianego serca, posyłając myśli ku Górze. Chciałem podzielić się moimi troskami i wątpliwościami, aby oczyścić z nich serce i na powrót przywrócić twarzy uśmiech...

Przeczesując wzrokiem okoliczny teren, odnalazłem niespodziewanie wyrastający samotnie ni stąd ni zowąd przy murze - wysoki i dostojny słonecznik. Uwielbiam słoneczniki! Zaskoczony niemało podszedłem na skraj przyległego cmentarza, aby kwiatu tego dotknąć, szukając niejako potwierdzenia tej niezwykłej jego obecności. Był tak wysoki, że ledwo udało mi się go dosięgnąć. Jednak łapiąc w ręce żółtą jego tarczę miałem już przywdziany na swe oblicze uśmiech od ucha do ucha szeroki. To było dobre, Szefie! Wziąłeś mnie z zaskoczenia... Dzięki Ci za to! Ogromnie doceniam te zwykłe, pospolite cuda. Wszak mogę je obserwować na każdym kroku...

Tomek, DA Karmel Wrocław



wtorek, 5 sierpnia 2014

Maciej i św. Józef




Święty Józef jest dla mnie postacią godną naśladowania dla każdego człowieka. Jest przykładem zaufania Bogu w ciemno, pomimo braku pewności czy zrozumienia Bożych zamysłów.
Jest też także wierny, a to w dzisiejszych czasach nieco zapomniana cnota. Wierność jest fundamentem domu zwanego miłością. Dla mnie św. Józef jest wspaniałym nauczycielem tej cnoty.

Maciej, postulant OCD