środa, 25 marca 2015

Rozproszenia serca



Nigdy nie rozpraszaj serca, nawet na najmniejszą chwilkę.

św. Jan od Krzyża 







Zapewne każdy z nas kiedyś doświadczył sytuacji w której stając przed Bogiem na modlitwie, nie potrafił jej nawet rozpocząć. Setki wybrzmiewających spraw, tysiące „rozbieganych” myśli w głowie, a to wszystko w chwili gdy człowiek chce tak po prostu się pomodlić. I co ciekawe w tym wszystkim, modlący się dopiero po pewnym czasie uświadamia sobie, że jego „modlitwa” upływa na skupianiu się na tym, że się nie może skupić. Św. Jan od Krzyża daje nam taką oto przestrogę duchową, która może być lekarstwem na powyższy problem: „nigdy nie rozpraszaj serca, nawet na najmniejszą chwilę”.

Pierwsze kluczowe dla mnie słowo „serce” użyte w powyższej przestrodze kojarzy mi się przede wszystkim z miłością, dalej z uczuciami, a wreszcie z modlitwą, która płynie z serca. Św. Jan mówi abyśmy nigdy nie rozpraszali swojego serca, a to dla mnie znaczy zawsze kochać Pana Boga i bliźniego, być stałym w uczuciach i modlić się nieustannie, tzn. trwać w obecności Bożej. Drugie kluczowe słowo, którego używa św. Jan to „chwilka”, która mogłaby dla większości z nas znaczyć tyle co nic, gdyby nie fakt, jak wiem z własnego doświadczenia, że to właśnie w najmniejszej chwilce może zrodzić się sytuacja, która będzie dla nas próbą miłości. I tak gdy św. Jan od Krzyża radzi, abym nawet na najmniejszą chwilkę nie rozpraszał serca, oznacza to dla mnie trwać zawsze w skupieniu, wewnętrznej harmonii i pokoju, nie dając się pochłonąć codziennym obowiązkom i „bieganinie”. A to wszystko nie tylko po to abym klękając do wspomnianej modlitwy rzeczywiście się modlił, ale aby całe życie dane mi przez Boga tą modlitwą było.


Nie powiem, że łatwo jest mi realizować w życiu powyższą przestrogę św. Jana. A wręcz mogę powiedzieć, że wcielanie jej w moją codzienność jest dla mnie niemałym wyzwaniem. Ale jeżeli chcę żyć pełnią życia i być prawdziwym mężem modlitwy to wiem, że muszę skupionym wewnętrznie szukać Boga w każdej chwili mojego życia. Gdyż każda, nawet najmniejsza chwila, jest jedyną w życiu i każdy żyje tak, jak się modli i modli się tak, jak żyje.

Mirek

środa, 18 marca 2015

Tato



Wybrałam sobie za orędownika i patrona chwalebnego świętego Józefa, któremu się polecałam. Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebnego Świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi.

 św. Teresa od Jezusa




Wiesz tato, kiedy dorosnę, chcę być taki jak Ty! – Słowa, które każdy ojciec chciałby w swoim życiu choć raz usłyszeć, a każdy syn choć raz wypowiedzieć…

Wychowywałem się bez ojca. Ciężko jest zrozumieć małemu chłopcu a chyba szczególnie dorastającemu młodzieńcowi dlaczego nie ma przy nim kogoś, kogo obecność dla innych jest całkiem oczywista. Kiedy podrosłem, wyszedłem na świat i rozejrzałem się szerzej spostrzegłem, że istnieje ktoś taki jak ojciec, że jego brak nie jest normą. 

Przyszedł czas, kiedy zadawałem sobie dość mocno pytanie dlaczego? Czasami bardzo zazdrościłem Panu Jezusowi tego, że On miał aż dwóch ojców… i to jakich! Potrzeba było, abym przeżył mój brak bardzo mocno. Potrzeba było abym zawył z bólu nad wszystkim, co mnie ominęło, nad tym, że nigdy nie dane mi było móc wypowiedzieć tych słów
I wtedy znalazłem swojego Świętego Józefa, Jezus posłał go do mnie, bym mógł doświadczyć tego, co istotne w ojcostwie, bym nauczył się Boga Ojca patrząc na Jego wierny ludzki obraz.
Kiedy dorosnę, chciałbym być taki jak Ty, Tato Józefie!

Seweryn