Nasza słabość nie jest przeszkodą do świętości, choć często stanowi wymówkę krętacza. Świętość to sztuka integracji w sobie dobra i zła – tzn.: uczę się przeżywać swoją słabość i słabość innych tak, by jeszcze bardziej otworzyć się na Boga. Wtedy dotykam Jego ran i przebitego boku.
Święci przechodzili taka samą drogę jak każdy z nas: szli przez grzech, uwikłanie, egoizm. Nie byli wydestylowani. Świętość polega na tym, że pozwalam się Bogu przemieniać przez wszystkie (dosłownie wszystkie) wydarzenia i w ten sposób staje się wierzący.
Święci są spełnieni, bo ich życie ma jedno centrum: BOGA. Bóg chce przez każdego z nas uczynić wiele dobra - to bardzo nobilitujące, nieprawdaż? On chce nas uzdolnić do miłości, byśmy kochali tak, jak ON. On chce przez nas kochać ludzi. On chce mieć tę jedyną możliwość, aby nie inaczej, jak tylko przez twoje życie, twoją historie i twoją osobowość, objawić Swój sposób kochania.
"Oprócz tego, że Bóg nauczy duszę miłować miłością tak czystą, wolną i bezinteresowną, jak On nas kocha, sprawi również, że dusza ukocha Go z taką siłą miłości, jak On ją kocha. Zostaje bowiem przeobrażona w Jego miłość, jak już mówiliśmy, w niej udziela jej swojej własnej mocy, przez którą może Go ona miłować. Czyli daje jej jakby instrument do rąk i naucza ją, jak się z nim ma obchodzić, a czyniąc to pospołu z nią uczy ją miłować, dając jej odpowiednie uzdolnienie do tej miłości." /św. Jan od Krzyża, PD 38, 4./
o.Paweł Porwit OCD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz