niedziela, 4 grudnia 2016

By coraz bardziej upodabniać się do Boga, czyli o szczegółowym rachunku sumienia

Doskonalcie się z godziny na godzinę, cierpliwie, stanowczo, heroicznie. Czy ktoś wam mówi, że stać się dobrym to łatwe? Mówię wam: to najcięższa praca. Jednak niebo jest zapłatą, więc warto wyczerpać się w tym wysiłku”.

Marta Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Księga II nr 63


Słowa Marii Valtorty mogłyby stanowić definicję szczegółowego rachunku sumienia, bądź dobry komentarz do tejże definicji. Rodzi się jednak pytanie, czy św. Teresa z Avili pisała o szczegółowym rachunku sumienia? Bezpośrednio – mówiąc o metodzie jego dokonywania, nie, ale jako o niezbędnym warunku na drodze do świętości, na drodze wiodącej do zjednoczenia z Bogiem, już tak. To doskonalenie się z godziny na godzinę to terezjańska zachęta do tego, by coraz dalej, ku coraz lepszym rzeczom postępować. To zachęta, wręcz przynaglenie do tego, by zdobyć się na świętą, zuchwałość i przy łasce Boga zostać tak wielkim świętym, jak założyciele (por. T V 1,2; D 2,4; F 14,4). Chcąc wejść na tę drogę doskonałości, należy nabrać obrzydzenia do wszelkiego grzechu ciężkiego i postanowienie, by nim nigdy Boga nie obrażać. Tej szalonej zuchwałości, by Wszechmocnego Pana obrażać, należy się wyrzec. Św. Teresa przypomina nam, że podobnie, jak żyjemy w obecności Bożej, tak samo przed Jego obliczem, w Jego obecności dokonujemy wszelkich okropności. 

Ta świadomość jest dla Świętej Matki okazją do wychwalania Miłosierdzia Bożego. By choć trochę odwdzięczyć Mu się za to powinniśmy upodobnić się do Niego w świętości, zdobywając i udoskonalając cnoty, których On jest źródłem. Święta Teresa nawołuje tutaj do wielkoduszności i nie zniechęcania się niepowodzeniami, ani tłumaczeniem się, że przecież nikt nie jest aniołem, ani świętym. Dodaje, to prawda, ale nikt nam nie broni, że przy Bożej łasce zostaniemy świętymi (por. D 16,12). To właśnie zabieganie o kształt i bogactwo swojego wnętrza, ubogacanie go cnotami przynależy do szczegółowego rachunku sumienia. Gdy uczciwie, w świetle Bożej Miłości przyglądamy się swojemu wnętrzu dochodzimy do wniosku, jak te cnoty, które już posiadamy są niedoskonałe, odbiegają od tego boskiego pierwowzoru. To obliguje nas do wytężonej, często długotrwałej pracy nad zdobyciem, bądź udoskonaleniem jakieś cnoty. Z uwagi na to, że pisze do mniszek, żyjących we wspólnocie, dużo miejsca poświęca cnotom społecznym. W „Twierdzy wewnętrznej” pisze m.in. o mężnym znoszeniu wszelkich utrapień i przeciwności. Nie jest to łatwe nie pozwolić zagościć w swoim sercu uprzedzeniom, niechęci w stosunku do osób nam nieprzychylnych, trudnych. Tylko moc z wysoka i przykład samego Zbawiciela, w którego ciągle trzeba się wpatrywać, o Jego towarzystwo się starać, będzie tutaj niezawodną pociechą.

Widać więc, że św. Teresa podnosi poprzeczkę. Nie wystarczy tylko nie grzeszyć, zachowywać przykazania, czy jak sama dodaje żyć bogomyślnie i modlić się. Bez starania się o cnoty pozostanie się karłem, bo co się nie pomnaża, umniejsza się (por. VII TW 4,9).Święta Karmelitanka mówi jeszcze o dwóch powodach. Po pierwsze, by nie dawać zgorszenia innym, szczególnie ludziom żyjącym w świecie, którzy, choć nie idą Bożą drogą, mają wzrok bardzo wyczulony na wszelkie niedociągnięcia i braki u ludzi poświęconych Bogu. Po drugie, by posiadać ten skarb, o którym mówi Ewangelia, trzeba rzeczywiście sprzedać wszystko i kupić tę rolę, w której ukryty jest ta drogocenna perła życia wiecznego. Nie jest to proste, bo wymaga dzień po dniu umierania dla siebie, by zacząć żyć dla Boga i dla innych. Wszystko po to, by posiąść wreszcie ten skarb i cieszyć się nim przez całą wieczność.

br. Tomasz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz