„Modlitwa
bowiem wewnętrzna nie jest to, zdaniem moim, nic innego, jeno poufne i
przyjacielskie z Bogiem obcowanie i wylana, po wiele razy powtarzana rozmowa z
Tym, o którym wiemy, że nas miłuje”
św. Teresa od Jezusa Ż 8,5
Pisać o modlitwie nie jest łatwo, bo jest to sprawa
serca, a nie intelektu. To tak, jakby próbować opisać na papierze lub za pomocą
komputerowej czcionki uczucie kochania. Każdy, kto go doświadczył wie, że to,
co w nim najpiękniejsze jest niewyrażalne.
Św. Teresa od Jezusa rozumiała modlitwę, jako poufne
„przebywanie z Tym, o którym wiemy, że
nas kocha” (Ż 8,5). Jeśli tak się sprawy mają, modlitwa jest więzią z
Bogiem. Jest czymś, co nas pochłania i to z biegiem lat coraz bardziej.
Ostatecznie chodzi w niej o miłość. Modlić się to żyć z Jezusem w nieustannej
relacji kochania. A miłość może wyrażać się wielorako. Św. Teresa w Drodze doskonałości powie: „Nie żądam od Was wielkich o Nim rozmyślań,
ani natężonej pracy rozumu, ani zdobywania się na piękne, wysokie myśli i
uczucia – żądam tylko byście na Niego patrzyły” (D 26, 3). Ta intuicja jest
niesamowita. Miłość wyrażona bez pośrednictwa słów – modlitwa spojrzenia. Teresa
zachęca, byśmy wpatrywali się w człowieczeństwo Jezusa: w Jego pracę i
zmęczenie, łzy i radość, relację z Ojcem i z ludźmi… Miłość może być wyrażona również poprzez słowo.
Dlatego Teresa doda, że jest ona „po
wiele razy powtarzaną rozmową, z Tym, który nas miłuje” (Ż 8,5). Jest w
niej miejsce na moje słowo – owo wylewanie przed Nim serca (por. Ps 62,9). Jest też
miejsce na Słowo Boga i moje milczenie – modlitwa zasłuchania.
Myślę, że trzeba rozwiać jeszcze jedną wątpliwość.
Jeśli modlitwa jest nieustanną relacją z Bogiem, zatem, po co się modlić w
wyznaczonych godzinach? Czy nie wystarczy nieustanna tęsknota, pragnienie,
intencja oddania się Jemu? Otóż nie. Dla Teresy było to jasne. Zbyt słabi
jesteśmy. Jeśli nie nawykniemy przebywać z Bogiem w określonych godzinach dnia,
nie wytrwamy na „spontanicznej” modlitwie, gdy przyjdą trudności. A pojawiają
się one w każdej relacji. To normalne. I dlatego modlitwa
nie jest od nich wolna. Przechodzą przez nie tylko ci, którzy się modlą. Dobre
przyzwyczajenie jest w takich momentach wielką pomocą. Ale o trudnościach
będziemy pisać w następnych tygodniach.
br. Jakub od Krzyża,
karmelita bosy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz