Czym jest oschłość,
której tak często możemy doświadczać w czasie modlitwy? Oschłość
to przeciwieństwo pociechy duchowej. Oschłość jest to stan duchowy i uczuciowy
w modlitwie wewnętrznej charakteryzujący się brakiem odczuwania obecności Boga
i płynących stąd pocieszeń, a nawet pewną niechęcią do modlitwy i zajmowania
się sprawami Bożymi. Tradycyjnie oschłość uznawana jest za jedną z oznak
oczyszczenia. Dusze mężne Pan Bóg prowadzi
drogą oschłości a duszom słabym Pan Bóg udziela rozkoszy, o czym pisze św.
Teresa: ,,Rozkoszy tych - jak czytałyście - Pan zwykł udzielać słabszym, którzy
też, jak sądzę, niechętnie zgodziliby się oddać je w zamian za męstwo dusz
wyższych, które Bóg prowadzi drogą oschłości. I nic dziwnego, bo natura nasza
zawsze woli pociechę niż krzyż” (T III, 1, 9).
W modlitwie
kontemplacyjnej po pierwszym okresie, gdy dominuje ludzka aktywność, przychodzi
okres, w którym zaczyna dominować działanie Boże. Bóg oczyszcza człowieka z
wad, których on sam, własnym wyrzeczeniem, nie jest w stanie wykorzenić.
Dlatego też Bóg odbiera mu w modlitwie przyjemne odczucie swej obecności,
pozostawiając jedynie jej pragnienie. Dla
biernego oczyszczenia, w którym występuje oschłość, charakterystyczne są trzy
cechy. Po pierwsze: to, że człowiek nie znajduje pociechy ani w modlitwie, ani
poza nią. To pokazuje, że jego oschłość nie jest wynikiem grzechu. Po drugie:
człowiek stale zwraca się myślą ku Bogu. Jest w nim pewien bolesny niepokój,
ponieważ sądzi, że skoro nie pociągają go sprawy Boże, cofa się na drodze ku
Niemu. Po trzecie: charakterystyczna jest niezdolność do szczegółowego
rozmyślania i medytowania przez władzę wyobraźni i chęć trwania w prostym
skupieniu w ciszy i samotności.
W biernym oczyszczeniu
Bóg przestaje działać przez zmysły i rozum, a zaczyna obejmować człowieka w
czystym duchu. Jednak zmysły i rozum nie są do tego przyzwyczajone, dlatego
doświadczają pustki. Oschłości towarzyszą rozproszenia i pokusy. Taki stan jest
- paradoksalnie - początkiem oświecenia, kontemplacji wlanej, czyli
nadprzyrodzonej formy modlitwy. Sytuacja ta przypomina ewangeliczne próby
wiary, kiedy Chrystus wydaje się początkowo odmawiać pomocy, aby w końcu
wywyższyć czyjąś wiarę.
Potwierdza to św. Teresa: “I tak
niech sobie postanowi, choćby przez całe życie miała trwać ta posucha, że nie
pozwoli Chrystusowi upaść z krzyżem. Przyjdzie czas, że łącznie za wszytko
będzie mu odpłacone.” (Ż 11, 10).
Trwanie w oschłości
oczyszcza człowieka z duchowego łakomstwa. Z jego powodu człowiek nieraz szuka
pociech dla nich samych, zamiast szukać Boga. Trwanie w oschłości leczy też z
duchowego lenistwa (acedia), które przejawia się zniechęceniem, zniecierpliwieniem
i odrazą do wysiłku, oraz duchowej pychy, przez którą ludzie, otrzymawszy od
Boga dar Jego obecności, chełpią się przypisując zasługę sobie i surowo
oceniając innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz