Toteż po inne życie wznoszę do Ciebie dłoń
W tych słowach św.
Teresy od Jezusa, zaczerpniętych z wiersza pt. „Tęsknota wygnania” widać ogromne wyczucie pedagogiczne, jakim
odznaczała się w stosunku do swych podopiecznych. Mówiąc o tak drażliwym i
niewygodnym temacie, nie tylko zresztą dzisiaj, jak oderwanie – umartwienie,
daje do zrozumienia, że tylko ten, kto poznał, doświadczył bezwarunkowej,
ogromnej miłości Boga, będzie w stanie, coś, a nawet, wszystko, kiedy będzie
trzeba, również samego siebie, dla Niego poświęcić. W tych słowach mówi Święta
coś jeszcze. Otóż, to nic
nadzwyczajnego, więc nie powinno dziwić, że ludzie przywiązują się do tego, co
nie jest Bogiem, co oddala ich od Niego, opóźnia wędrówkę w Jego kierunku.
Dla człowieka po grzechu pierworodnym, otaczający go świat, jest atrakcyjny,
pociągające jest to, co oferuje. Jednak najtrudniej, jak mówi Święta, oderwać
się od rodziny i krewnych. Chcąc tego dokonać św. Teresa radzi, by najlepiej
opuścić swoje rodzinne strony, ponieważ więzi te są tak silne, że wręcz
niemożliwym jest, by przebywając blisko krewnych i przyjaciół, a nie będąc
jeszcze dobrze zakorzenionym w Bogu, zachować wobec nich zdrowy dystans.
Tak dzieje się z każdą
rzeczą, przedmiotem i relacją, która może nami tak zawładnąć, że opóźni nasze
pójście za Panem, albo wręcz sprowadzi nas z drogi wiodącej do Niego. Jednak
Święta nie ma złudzeń. Nie wystarczy tylko zewnętrznie opuścić tego, co nas w
jakiś sposób zniewala. Trzeba jeszcze czymś, albo najlepiej Kimś i to Kimś
przez wielkie „K” wypełnić się, bo inaczej na miejsce jednego przywiązania
pojawi się kolejne. Święta z Avili zauważa, że to, czego ludzie poszukują,
przywiązując się do czegoś bądź kogoś, to miłość, więc jedynie napełnienie się miłością
Bożą, Swojego Stwórcy i Pana daje gwarancję bycia prawdziwie wolnym, wolnym do tego, by kochać, bo „bez miłości
wszystko jest niczym” mawiała św. Teresa z Avili.
Chciałoby się
dopowiedzieć, nawet „pozorny brak jakichkolwiek przywiązań", bo istnieje ryzyko, że niepostrzeżenie pojawi się inne, nawet groźniejsze przywiązanie do siebie, do własnej
doskonałości i samowystarczalności. Jeżeli fundamentem jakichkolwiek naszych ćwiczeń i
praktyk duchowych nie jest miłość Boża, to są one bezużyteczne, bezwartościowe.
Można by powiedzieć „trudna jest ta mowa, któż jej może słuchać”. Owszem, św. Teresa dużo
mówiła o złym, zniewalającym nasz umysł przywiązaniu, które czyni nas
ociężałymi Jak wielkim dobrem jest zupełne, wewnętrzne i zewnętrzne wyrzeczenie się
wszystkiego, bo wtedy można całym sercem,
całym sobą przylgnąć, niejako przywiązać się do Boga i od Niego uczyć się
prawdziwej miłości, którą obdarzymy hojnie Boga, siebie i bliźnich, bo przecież
o to właściwie chodzi św. Matce Teresie od Jezusa, by pokazać nam drogę do tego
Źródła, która wiedzie przez oderwanie się od wszelkich złych przywiązań,
źródła, z którego będziemy mogli czerpać w obfitości a, które nigdy się nie
wyczerpie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz