poniedziałek, 12 października 2015

Więź z Bogiem

„Modlitwa bowiem wewnętrzna nie jest to, zdaniem moim, nic innego, jeno poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie i wylana, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje”

św. Teresa od Jezusa Ż 8,5 

Pisać o modlitwie nie jest łatwo, bo jest to sprawa serca, a nie intelektu. To tak, jakby próbować opisać na papierze lub za pomocą komputerowej czcionki uczucie kochania. Każdy, kto go doświadczył wie, że to, co w nim najpiękniejsze jest niewyrażalne.

Św. Teresa od Jezusa rozumiała modlitwę, jako poufne „przebywanie z Tym, o którym wiemy, że nas kocha” (Ż 8,5). Jeśli tak się sprawy mają, modlitwa jest więzią z Bogiem. Jest czymś, co nas pochłania i to z biegiem lat coraz bardziej. Ostatecznie chodzi w niej o miłość. Modlić się to żyć z Jezusem w nieustannej relacji kochania. A miłość może wyrażać się wielorako. Św. Teresa w Drodze doskonałości powie: „Nie żądam od Was wielkich o Nim rozmyślań, ani natężonej pracy rozumu, ani zdobywania się na piękne, wysokie myśli i uczucia – żądam tylko byście na Niego patrzyły” (D 26, 3). Ta intuicja jest niesamowita. Miłość wyrażona bez pośrednictwa słów – modlitwa spojrzenia. Teresa zachęca, byśmy wpatrywali się w człowieczeństwo Jezusa: w Jego pracę i zmęczenie, łzy i radość, relację z Ojcem i z ludźmi… Miłość może być wyrażona również poprzez słowo. Dlatego Teresa doda, że jest ona „po wiele razy powtarzaną rozmową, z Tym, który nas miłuje” (Ż 8,5). Jest w niej miejsce na moje słowo – owo wylewanie przed Nim serca (por. Ps 62,9). Jest też miejsce na Słowo Boga i moje milczenie – modlitwa zasłuchania.

Myślę, że trzeba rozwiać jeszcze jedną wątpliwość. Jeśli modlitwa jest nieustanną relacją z Bogiem, zatem, po co się modlić w wyznaczonych godzinach? Czy nie wystarczy nieustanna tęsknota, pragnienie, intencja oddania się Jemu? Otóż nie. Dla Teresy było to jasne. Zbyt słabi jesteśmy. Jeśli nie nawykniemy przebywać z Bogiem w określonych godzinach dnia, nie wytrwamy na „spontanicznej” modlitwie, gdy przyjdą trudności. A pojawiają się one w każdej relacji. To normalne. I dlatego modlitwa nie jest od nich wolna. Przechodzą przez nie tylko ci, którzy się modlą. Dobre przyzwyczajenie jest w takich momentach wielką pomocą. Ale o trudnościach będziemy pisać w następnych tygodniach.

br. Jakub od Krzyża, karmelita bosy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz