To, co mnie się ukazało,
były to trzy Osoby odrębne, z których każda ma własną postać i własną mowę
swoją. Potem jeszcze, na lepsze stwierdzenie tej odrębności Osób, stanęło mi na
myśl, jako jedna tylko Osoba Syna przyjęła ciało ludzkie. Osoby te miłują się
wzajemnie, wzajemnie się jedna drugiej udzielają i wzajemnie znają siebie. Lecz
jeśli każda ma własną odrębność swoją, jakim więc sposobem możemy mówić i
wierzyć, że wszystkie trzy jednąż są istnością, co przecie jest prawdą wzniosłą
i wielką, za którą gotowa jestem tysiąc razy umrzeć? Takim sposobem, że we
wszystkich trzech Osobach jedna jest wola, jedna wszechmoc i jedna władza
najwyższa. Tak, iż żadna z nich nic nie może uczynić bez drugiej i jeden jest
Stwórca wszystkich istot na świecie.
(Św. Teresa od Jezusa, Sprawozdania duchowe, 33, 3)
Teresa, rozważając prawdę wiary o Trójcy Świętej-Jeden Bóg w Trzech
Osobach wskazuje na ich wzajemne, pełne miłości oddanie, przy
jednoczesnym nie zatracaniu własnej odrębności (tożsamości). Ta idealna
wspólnota jedności, przy zachowaniu odrębności Osób, czy może być dla
nas wzorem? Przecież potrafimy się przyjaźnić, sprawiać komuś
przyjemność, czynić dobro. Nawet potrafimy przyzwyczaić się do słabości
naszych przyjaciół. Jednak, czy to wystarczy, by stwierdzić, że jest
między nami jedność? Jak rozumieć jedność, przy zachowaniu własnej odrębności, jak i
odrębności przyjaciela? Może nie sposób jest podawać logicznych
rozwiązań, ponieważ tę sferę jedności, przy zachowaniu odrębności,
postrzegam jako proces, w którym obie strony próbują wychodzić ze swoich
schematów myślowych, a nawet stylu życia. Nie jest to proste, ale
potrzebne, by obie strony otworzyły się na coś, co nie jest tylko moje,
ani nie jest tylko jego (czy jej), ani nie jest nawet częścią składową, w
stylu:po trochę mojego, po trochę twojego. Bo to przecież rodzi kolejny schemat, kolejny
trybik, którego się uczymy, czy wypracowujemy. Jedność w różnorodności
rozumiem jako otwarcie się na drugiego człowieka, wobec którego,
pozwalam sobie i jemu, poddawać w zwątpienie, to, co w nas jest
ugruntowane, pewne, doskonale zdefiniowane. Dlatego, że każdy z nas
patrzy na rzeczywistość fragmentarycznie, jedynie w obrębie własnego
doświadczenia, postrzegania. A drugi człowiek daje mi okazję spojrzenia
na rzeczywistość jeszcze inaczej niż ja ją postrzegam.
Sabinka, 26 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz