[...]aby skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, ci niewielu przynajmniej prawdziwymi byli Jego przyjaciółmi
Teresa od Jezusa
Ile osób, tyle odczuć związanych z Bożym Narodzeniem. Ten szczególny czas Bożej Obecności dotyka każdego w inny, osobisty sposób. Jednych wzrusza Maryja w swym ufnym zawierzeniu, innych zadziwia odwaga i poświęcenie św. Józefa. Fascynuje i zachwyca uniżenie Jezusa, uobecniającego się pod postacią bezbronnego dziecka. Dla mnie jest to okres zachwytu nad faktem, że Stwórca aby się narodzić wybiera tak proste, wręcz surowe miejsce. Dom chleba - hebrajskie Bet Lechem. Odległe miasto w Judei, ale również każdy z nas, gdyż jak co roku, Bóg rodzi się w nas na nowo – w prostej, ubogiej a niekiedy niegościnnej przestrzeni naszego serca.
Co
mogę zrobić, by przez nadchodzący rok uczynić dla Boga swe serce przystępniejszym? Na to pytanie każdy może
odpowiedzieć sobie sam. Podpowiedzi jest wiele; przyjazne słowo
czy gest wobec drugiego człowieka, codzienne przeczytanie chociażby krótkiego fragmentu Pisma Świętego, dobrze
wypełniane obowiązki, uśmiech. Zwyczajne sprawy wykonywane wraz z Nim i dla
Niego, by dać Bogu dostęp do przemiany tego, co powszednie.
Św. Teresa od Jezusa sensem
swojego życia uczyniła nieustanne poszukiwanie Boga we własnym wnętrzu i
sprawianie, by czuł się w nim jak najlepiej. Jej pragnieniem, było trwanie w głębokiej z Nim przyjaźni. Idąc za jej przykładem i my w
Nowym Roku nie marnujmy okazji do życia w przyjaźni z Bogiem, dając sobie szanse na bycie przez Niego odnalezionym.
Magda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz