Miłość Boga nie
polega na tych łzach ani smakach i odczuwaniu czułości, których zazwyczaj
pragniemy i pocieszamy się nimi, ale na służeniu ze sprawiedliwością, wytrwałym
zapałem i pokorą.
Św.
Teresa od Jezusa
Będąc pewnego razu na rekolekcjach usłyszałem hasło: Modlitwa
ukrzyżowana. Jest to taka modlitwa, w której zgadzam się aby to
wszystko czego pragnę na modlitwie, czego się po niej spodziewam, a więc
pociechy duchowe, światła, dobre samopoczucie, zapał czy odczuwanie gorliwości
było „ukrzyżowane” dla mnie, tzn. ofiarowane Bogu całkowicie, by mógł mi te
łaski nawet zabrać i nigdy nie udzielać. Tak jak Jezus na krzyżu zgadzam się
być na modlitwie ogołocony ze wszystkiego, co daje jakąkolwiek pociechę. Przy
tym jak Jezus na drodze krzyżowej decyduję się pozostać na modlitwie i z niej
nie rezygnować nawet gdyby miałaby być mi najbardziej nieznośna i uciążliwa.
Często doświadczałem tego, że tak właśnie wyglądała moja
modlitwa. Ciemność i posucha, poczucie bezsensowności tego wysiłku trwania na
kolanach, kiedy nie widzi się żadnych wymiernych efektów oraz pojawiające się
nawet przeświadczenie, że ten trud jest niemiły Bogu. Rodziło się wtedy
poczucie, że te wszystkie negatywne doświadczenia dowodzą tego, że nie kocham
Boga, że wcale mi na Nim nie zależy.
Dowiedziałem się, że jeśli nie wynika to ewidentnie z
mojego zaniedbania czy grzechu to jest to najprawdopodobniej taka modlitwa
ukrzyżowana. Jest to okazja by złączyć się z Jezusem, upodobnić się do Niego właśnie tym
największym opuszczeniu i ogołoceniu, którego doświadczył w swojej męce. Mogę
pokazać Bogu, że nie zależy mi na smakach duchowych, pociechach i odczuwaniu
błogości ale tylko na pełnieniu woli Ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz