sobota, 20 lutego 2016

Maski fałszu

Jeśli (...) uczujecie w sobie potrzebę przemówienia do Niego i wylania przed nim serca swojego, mówcie i owszem; tylko nie sadźcie się na piękne i wytworne wyrazy, ale w słowach prostych, wprost z serca idących, bo On tylko takie ceni.
 
św. Teresa od Jezusa



W tych słowach święta Teresa od Jezusa mówi nam jak ważne jest bycie sobą, szczerość i autentyczność podczas modlitwy. Podczas niej może się pojawiać pokusa zakładania maski – udawania kogoś kim rzeczywiście nie jesteśmy. Jest to ukrywanie przed Bogiem samego siebie, przybieranie postaw które są różne od rzeczywistości. Jak pisał święty Augustyn, fałsz jest stanem albo postawą. Istnieje on odkąd grzech wszedł na świat – nasza zraniona nim natura uległa zepsuciu – swego rodzaju zafałszowaniu – które oddala nas od prawdy o nas samych. Przybieranie takich postaw może wypływać z posiadanego przez nas nieprawdziwego obrazu Boga, a także naszych zranień z przeszłości czy niskiej samooceny – co może rodzić w nas lęk przed Bogiem którego nie poznaliśmy jako miłosiernego Ojca. W takim przypadku możemy oskarżać samych siebie, stawiać siebie przed Bogiem w negatywnym świetle. Z drugiej zaś strony – z powodu pychy i egoizmu – możemy z kolei przyjąć postawę kogoś lepszego niż jesteśmy w rzeczywistości – usprawiedliwiania się i nie zwracania uwagi na swoje braki i błędy, lęk przed odkryciem prawdy o sobie samym. Brak poznania samego siebie oraz spychanie własnych przeżyć na dalszy plan również mogą rodzić w nas fałszywe postawy podczas modlitwy.

Podstawą każdej dobrej relacji, czy to z Bogiem czy z bliźnim, powinny być: szczerość, otwartość, prawda, bycie sobą. Maska fałszywego "ja" powoduje, że nasza relacja z Bogiem nie posiada wymienionych cech lub posiada je tylko w jakiejś niewielkiej części. Każda taka relacja nie ma sensu i nie prowadzi do naszego rozwoju, a raczej powoduje zamykanie się w świecie iluzji stworzonego przez siebie świata. Niestety jest to ślepa uliczka, gdyż tylko prawda wyzwala nas z egoizmu i zamknięcia się na samego siebie. Gdy doświadczam jakiś emocji, nastrojów czy uczuć np. radości, wesołości, tęsknoty, gniewu, smutku, lęku, itp. nie powinienem udawać przed Bogiem że jest inaczej. Modlitwa ma być czasem rozmowy z Bogiem również o naszej codzienności – wylejcie przed Nim wasze serca – pisze psalmista. Bóg doskonale zna nasze serce – maskowanie się jest więc niepotrzebne. Szczera i pełna prawdy rozmowa z Jezusem o naszych przeżyciach wewnętrznych umacnia nas i otwiera na głębsze zjednoczenie z Nim. Pozwoli nam ona na refleksję nad samym sobą w świetle miłości Bożej, pomoże przemieniać siebie, wychodzić poza świat własnego ja i swoich pomysłów na siebie. W walce z tą pokusą z pewnością bardzo ważna będzie regularna lektura Pisma Świętego która zawsze przynosi światło prawdy o nas samych. Nieocenione jest też zaufanie Bogu i chęć osobistej przemiany dzięki Jego łasce, postawa pokory i autoironii, otwartość na relacje i szczery dialog z bliźnimi. Próba odrzucenia maski przez nas samych mogłaby równać się popadnięciu w jej sidła. Chodzi o to by w pokorze przed Bogiem uświadomić sobie jej obecność oraz oddać Mu nasze serce by mógł je oczyścić. Jak pisał Aleksander Dumas – autor “Trzech muszkieterów” – każdy fałsz jest jakąś maską, ale obojętnie jakby ta maska nie była doskonale wykonana, zawsze, dzięki odrobinie uwagi, dochodzi się do odróżnienia jej od twarzy

Poprzez wzrastanie w relacji z Chrystusem oraz światło prawdy Bożego Słowa, nawet najbardziej subtelny element maski jest do zidentyfikowania i wyleczenia. Gdy stajemy do modlitwy zawsze powinniśmy starać się to robić w prostej postawie dziecka Bożego, które pełne ufności do kochającego je Ojca, dzieli się z nim samym sobą i tym co aktualnie nosi w sercu. Taka postawa sukcesywnie uwalnia nas z fałszu i uczy nas wiary w to, że miłość Boża będzie nas stale przemieniać.

Michał 

1 komentarz: