O niebezpieczeństwie i
bezużyteczności gadulstwa w ogóle, a na modlitwie tym bardziej, mówił sam Jezus
w słowach „Na modlitwie nie bądźcie
gadatliwi jak poganie” (Mt 6,7).
Chciałoby się dopowiedzieć: ''bo łatwo wtedy o rutynę'', która to sprawia, że bezmyślnie, bezrefleksyjnie coś
robimy, a na modlitwie wyrzucamy z siebie potoki pustych słów, które nic nie
mówią ani o nas, ani o Bogu. Wielu, mówiąc o złej lub dobrej modlitwie,
przywołuje ewangeliczne postaci faryzeusza i celnika. Otóż, faryzeusz dużo
mówi, w ogóle u niego wszystkiego wydaje się dużo, wręcz za dużo słów, praktyk,
o których wspomina, przede wszystkim za dużo jest przez to jego samego.
Natomiast celnik przez proste słowa mówi
najwięcej. Mówi prawdę o swojej grzeszności, o swoim zagubieniu, a przede
wszystkim mówi prawdę o wszechmocy i miłosierdziu Boga. Jakby powiedziała św.
Teresa od Jezusa, tylko taki dialog osoby z osobą, gdzie ma się świadomość, kim
się jest i Kim jest Ten, do którego się zwracamy, można nazwać modlitwą. W
przeciwnym razie, „kto by zaś utrzymywał, że rozumienie tu wcale niepotrzebne, że dość
jest wymawiać tylko sposobem mechanicznym słowa modlitwy, temu nawet nie odpowiadam” (D22,2).
Święta Mistyczka chce powiedzieć, że w prawdziwej,
autentycznej modlitwie, podczas której budujemy i pogłębiamy więź z Jezusem nie
ma miejsca na rutynę. Jeżeli modlitwa
będzie dla nas pasją, przygodą odkrywania prawdy o sobie i o Bogu, to ta
relacja na długie lata zachowa swoją świeżość i rutyna nigdy się tam nie
wkradnie. Widać jak wielkim niebezpieczeństwem, złem, wręcz okrucieństwem dla
tej relacji a więc i życia duchowego jest rutyna. Uprzedmiotawia wszystkich,
czyni bezosobowym siebie i Boga, wręcz uśmierca. Taka „modlitwa” nie daje
życia, bo nie jest szukaniem woli Boga, nie czyni otwartym na nią. Tam, gdzie
wkradła się rutyna modlący wcale nie wypatruje tego, co nowe, tego, co jawi się
za horyzontem, nie jest tym zainteresowany, wręcz boi się nowości. Właśnie
wygodnictwo, chęć zachowania za wszelką cenę tego, co udało się zdobyć,
osiągnąć jest powodem popadnięcia w rutynę, która czyni nasze życie bezmyślnym,
bezrefleksyjnym, sprawia, że zatrzymujemy się w miejscu, co najwyżej zajmujemy
się „grzebaniem umarłych”. Tak pisze o tym św. Teresa od Jezusa „Z
drugiej strony jednak, wielkie moje przywiązanie do domu naszego, bardzo mi
przypadającego do gustu i do celi, jakby umyślnie dla mnie zbudowanej, jeszcze
mię wstrzymywało”
(Ż 32,10).
Aż strach pomyśleć, że
mogłoby nie dojść do reformy Karmelu, reformy podjętej z miłości do Kościoła i
do ludzi z lęku o ich zbawienie, a wszystko przez „wygodną celę”. To, co uchroniło
Świętą Matkę przed popadnięciem w rutynę to, jak sama mówi, powierzenie siebie
i wszystkich swoich spraw Bogu. To dowodzi, że ta ich relacja i zażyłość nie
była nudna, była żywa. Tak więc, jeśli
będziemy dbać o taką relację ze Swoim Stwórcą i Panem, niezależnie od tego, co
będziemy robić, nasze życie nie będzie bezmyślne i bezrefleksyjne i nigdy nie
zagości w nim rutyna.
Br, Tomasz OCD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz