poniedziałek, 21 listopada 2016

Jak to ślepy, ślepego prowadzi, czyli o kierownictwie duchowym

Szaweł natomiast podniósł się z ziemi, ale chociaż miał otwarte oczy, nic nie widział. Poprowadzono go więc za rękę do Damaszku. Dz 9,8

Bardzo naiwne byłoby mówienie o potrzebie, szczególnym znaczeniu kierownictwa duchowego w życiu autentycznie, prawdziwie wierzącego, tego, który poważnie traktuje sprawę swojej wary. Człowiek, wkroczywszy na ścieżki życia duchowego, wszedłszy do twierdzy wewnętrznej swojej duszy jest niczym Szaweł, który w zetknięciu z tajemnicą, Tajemnicą samego Boga, traci wzrok więc sam nie potrafi się poruszać, wręcz chodzenie samemu w takim stanie, staje się niebezpieczne. Ślepiec nie ma orientacji w przestrzeni, której się nalazł. Trudno mu, zatem znaleźć właściwą drogę pośród takiego labiryntu innych, rozpoznać te właściwe, istotne dźwięki, głosy, pośród tylu innych, jakie do niego docierają. Nie wszystkie drogi, nie wszystkie głosy są tymi, które przyczynią się do jego postępu. (por. Ż 13,14). Potrzebny jest mu przewodnik, kierownik. Inaczej ryzykuję, że z lęku przed upadkiem, pobłądzeniem, czy narażeniem się na niebezpieczeństwo nie ruszy się z miejsca i skarłowacieje pod względem ludzkim i duchowym. Widać więc jaka wielka odpowiedzialność ciąży na przewodniku, kierowniku czyjeś duszy. Musi być to osoba, która pomoże mu nie tylko poruszać się po tym nieznanym świecie jego własnej duszy, ale będzie miała również odwagę odkrywać wraz z nim nieznane dotąd obszary. Zatem musi być to ktoś doświadczony, znający świat duchowy i prawa tam panujące. Czy zatem ma być bardziej pobożny, czy może wykształcony, oczytany? Św. Teresa od Jezusa w „Księdze życia” mówi, że: „każdy chrześcijanin powinien by się starać o to, by w duchowych potrzebach swoich znalazł sobie przewodnika o ile możności gruntownie oświeconego, a im głębszą ten przewodnik będzie posiadał naukę, tym będzie lepszy.” (Ż 13,17)

Zatem, przede wszystkim musi być to osoba o głębokiej, autentycznej relacji z Bogiem, relacji, która trwa już dłuższy czas i dzięki temu zna dobrze ten duchowy świat, bo sama przeszła te drogi, po których chce prowadzić innych. Oczywiście, dobrze byłoby, wręcz idealnie, gdyby kierownik, oprócz wartości duchowych, posiadał również „obycie” intelektualne w temacie kierownictwa dusz. Choć nie jest ono konieczne, bo, jak zaznacza sama św. Teresa, gdy nie miała kierownika duszy, czytała bardzo dużo książek z dziedziny duchowości, by poznać, to, co się z nią dzieje, jak ją Pan prowadzi. Jednak nie na wiele się to zdało, bo nic z nich nie rozumiała, do czasu, aż Pan raczył ją oświecić w tej materii. (por. Ż 23,3). Poznała wtedy, jak wielką krzywdę wyrządza zły przewodnik m.in. małoduszny, który sam drepcząc na Bożych drogach, trzyma na uwięzi nie tylko swojego ducha, ale też innych powstrzymuje na drodze ku Bogu, nakazując nawet stać w miejscu. Takich nazywa półteologami, półuczonymi. (Zob. V TW 1,7). Jedna trzeba to podkreślić, że dobrzy kierownicy są dla Świętej Matki nie do przecenienia. Wynika to z jej przeogromnej i nieograniczonej wiary w Boga i w to że Jego duch działa w Kościele i w Jego pasterzach. Tylko ci pasterze muszą pamiętać, że są również ślepi, podobnie, jak ci, których prowadzą, a Duch Boży oświeci ich na tyle, na ile mu zaufają i jak długo, jak systematycznie będą przychodzić do Niego, by stanąć w Jego świetle.

Br. Tomasz od Matki Bożej Różańcowej OCD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz