„Doskonalcie się z godziny na godzinę, cierpliwie, stanowczo,
heroicznie. Czy ktoś wam mówi, że stać się dobrym to łatwe? Mówię wam: to
najcięższa praca. Jednak niebo jest zapłatą, więc warto wyczerpać się w tym
wysiłku”.
Marta Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Księga II nr 63
Słowa Marii Valtorty
mogłyby stanowić definicję szczegółowego rachunku sumienia, bądź dobry
komentarz do tejże definicji. Rodzi się jednak pytanie, czy św. Teresa z Avili
pisała o szczegółowym rachunku sumienia? Bezpośrednio – mówiąc o metodzie jego dokonywania,
nie, ale jako o niezbędnym warunku na drodze do świętości, na drodze wiodącej
do zjednoczenia z Bogiem, już tak. To doskonalenie się z godziny na godzinę to
terezjańska zachęta do tego, by coraz dalej, ku coraz lepszym rzeczom
postępować. To zachęta, wręcz przynaglenie do tego, by zdobyć się na świętą, zuchwałość
i przy łasce Boga zostać tak wielkim świętym, jak założyciele (por. T V 1,2; D
2,4; F 14,4). Chcąc wejść na tę drogę doskonałości, należy nabrać obrzydzenia
do wszelkiego grzechu ciężkiego i postanowienie, by nim nigdy Boga nie obrażać.
Tej szalonej zuchwałości, by Wszechmocnego Pana obrażać, należy się wyrzec. Św.
Teresa przypomina nam, że podobnie, jak żyjemy w obecności Bożej, tak samo
przed Jego obliczem, w Jego obecności dokonujemy wszelkich okropności.
Ta
świadomość jest dla Świętej Matki okazją do wychwalania Miłosierdzia Bożego. By
choć trochę odwdzięczyć Mu się za to powinniśmy upodobnić się do
Niego w świętości, zdobywając i udoskonalając cnoty, których On jest źródłem.
Święta Teresa nawołuje tutaj do wielkoduszności i nie zniechęcania się
niepowodzeniami, ani tłumaczeniem się, że przecież nikt nie jest aniołem, ani świętym.
Dodaje, to prawda, ale nikt nam nie broni, że przy Bożej łasce zostaniemy
świętymi (por. D 16,12). To właśnie zabieganie o kształt i bogactwo swojego
wnętrza, ubogacanie go cnotami przynależy do szczegółowego rachunku sumienia.
Gdy uczciwie, w świetle Bożej Miłości przyglądamy się swojemu wnętrzu
dochodzimy do wniosku, jak te cnoty, które już posiadamy są niedoskonałe,
odbiegają od tego boskiego pierwowzoru. To obliguje nas do wytężonej, często
długotrwałej pracy nad zdobyciem, bądź udoskonaleniem jakieś cnoty. Z uwagi na
to, że pisze do mniszek, żyjących we wspólnocie, dużo miejsca poświęca cnotom
społecznym. W „Twierdzy wewnętrznej”
pisze m.in. o mężnym znoszeniu wszelkich utrapień i przeciwności. Nie jest to
łatwe nie pozwolić zagościć w swoim sercu uprzedzeniom, niechęci w stosunku do
osób nam nieprzychylnych, trudnych. Tylko moc z wysoka i przykład samego
Zbawiciela, w którego ciągle trzeba się wpatrywać, o Jego towarzystwo się
starać, będzie tutaj niezawodną pociechą.
Widać więc, że św.
Teresa podnosi poprzeczkę. Nie wystarczy tylko nie grzeszyć, zachowywać
przykazania, czy jak sama dodaje żyć bogomyślnie i modlić się. Bez starania się
o cnoty pozostanie się karłem, bo co się nie pomnaża, umniejsza się (por. VII TW 4,9).Święta Karmelitanka mówi jeszcze o dwóch
powodach. Po pierwsze, by nie dawać zgorszenia innym, szczególnie ludziom
żyjącym w świecie, którzy, choć nie idą Bożą drogą, mają wzrok bardzo wyczulony
na wszelkie niedociągnięcia i braki u ludzi poświęconych Bogu. Po drugie, by
posiadać ten skarb, o którym mówi Ewangelia, trzeba rzeczywiście sprzedać
wszystko i kupić tę rolę, w której ukryty jest ta drogocenna perła życia
wiecznego. Nie jest to proste, bo wymaga dzień po dniu umierania dla siebie, by
zacząć żyć dla Boga i dla innych. Wszystko po to, by posiąść wreszcie ten skarb
i cieszyć się nim przez całą wieczność.
br. Tomasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz